Archiwum kwiecień 2021


poszukujemy pomocy
30 kwietnia 2021, 23:25

Zaczynam dojrzewać... Pomoc psychologiczna?



Poszukujemy pomocy. 
Jestem mamą trójki dzieci, w wieku 5 i 3 lat oraz najmłodsze 3 miesiące. Mam poważny problem wychowawczy z najstarszym synem. Dziecko w ogóle nie słucha, buntuje się, nie przyjmuje odmowy oraz jest wyjątkowo oporne na tłumaczenie czegokolwiek. Kiedyś by się powiedziało, że jest po prostu bardzo niegrzeczny. Teraz wiem, że inaczej się do tego podchodzi, ale niestety wraz z mężem nie dajemy sobie rady z jego zachowaniem. Oboje z mężem należeliśmy do bardzo "grzecznych" dzieci i w ogóle nie wiemy jak sobie radzić z buntowniczą naturą syna. 
Zdajemy sobie sprawę, że w zachowaniu syna jest wiele naszej winy, tego jak postępujemy i sami musimy nad sobą popracować. Niestety awantury są w naszym domu na porządku dziennym. Emocje wszystkich ponoszą - syna i nas. Ktoś chyba musi nam pomóc się z nimi uporać.
Gdzie znajdziemy pomoc?

Wpis 2021-04-24, 00:02
24 kwietnia 2021, 00:02

Ten tydzień trochę lżej, chłopaki do żłobka/przedszkola chodzili więc nie było aż tyle wrzasków co w czasie zamknięcia w domu. Bąbel - młodszy to od początku roku patrząc, chyba rekord pobił. Był aż 5 dni w żłobku i jeszcze się nie rozchorował. Oczywiście to nie znaczy, że jutro popoołudniu tego nie zrobi, ale i tak jestem pod wrażeniem.

Lustro
15 kwietnia 2021, 19:40

Troje dzieci, cztery ciąże - nienawidzę lustra, a raczej odbicia w nim. Szkoda, że lodówkę tak kocham, że ni jak się nie da wyjść z tej sytuacji z podniesioną głową...
Nie no, po prostu patrzeć na siebie nie mogę.

Trzymałam się jeszcze do 2020 roku. Właściwie na początku 2020 było całkiem spoko, po urodzeniu Bąbla "wziełam się za siebie" i nawet schudłam do wagi sprzed drugiej ciąży. Byłam całkiem zadowolona. Ale trzecia ciąża przerwała dietę (nie mogłam patrzeć na nic co w diecie przyzwolone, tylko słodkie i słodkie na kanapie pochłaniałąm) więc efekt jojo dobił resztki nadziei. Potem było tylko gorzej, to był zły czas, bardzo zły. I nie, nie mam na myśli tylko pandemię. Ale... Czwarta ciąża i Złośnica już całkiem mi dowaliły tyle, że teraz jestem do przodu, o zgrozo, 20kg!!!

Co robić?! Na prawdę nie patrzę w lustro jak przechodzę korytarzem. Ubrania tylko te ciążowe, zresztą dzieć ma 2 miesiące - dres i getry, po co mi więcej potrzebne. Do sklepu, na zakupy, przestałam się malować przy drugim dziecku, teraz to już nawet się nie czeszę (ok, ja zawsze mało się czesałam, ale teraz to już straszę w biały dzień) i nie przebieram (chyba, że akurat mam na sobie getry z dziurami po wewnętrznej stronie ud - kto ma parę kg więcej wie o co kaman).
Dramat, a jednak wciąż nie mam siły by chociaż przysiad zrobić jeden na dzień. Siły to ogólnie nie ma, 35lat a już problem ze wstaniem z wanny.

Jak do tego doszło?!

Wpis 2021-04-14, 10:13
14 kwietnia 2021, 10:13

Jeśli nie otworzą przedszkoli i żłobków chyba oszaleje. Chłopaki potrzebują rówieśników i zorganizowanego czasu (czegoś czego ja im ze Złośnicą na rękach nie potrafię teraz dać).
W domu jest wieczny wrzask i bijatyki. Jak nie jeden to drugi płacze.
Przygotowanie i posadzenie ich do stołu w miarę stałych porach to wyzwanie teraz...

Ehhh gdyby tylko Złośnica się trochę uspokoiła i przestała tak krzyczeć o wszystko. Ale jeszcze przed nami szczepienie. Będzie gorzej :/.

Chopaki pojechali...
13 kwietnia 2021, 14:50

Chłopaki pojechali na "wakacje" (znaczy, dzieciaki do babci, tam łobuzować, Małż tam pracować w nieco lepszych warunkach).

Ja zostałam z Najmłodszą - Złośnicą. 

Złośnica właśnie śpi, ciekawe jak długo, pewnie jak już się obudzi to już do wieczera będzie wrzeszczeć i wrzeszczeć.

Fajnie, że jakiś glut zaczyna sobie hodować w nosie. Zapowiada się uroczy tydzień. Już widzę w głowie ten wrzask cały czas, prychanie i oczywiście jedno wielkie NIEjedzenie. Tak, to NIEjedzenie przeraża mnie najbardziej. Po doświadczeniach z chłopakami (Starszak - Gamoń nigdy nie przejawiał zamiłowania do jedzenia i trza było wręcz zmuszać, Średniak - Bąbel jak miał na początku zapędy tak przewlekłe zapalenie płuc i oskrzeli w wieku niemowlęcym skutecznie te zapędy przyhamowały) już mnie ściska w żołądku na samą myśl co nas czeka. Jeszcze tylko tli się mała iskierka nadziei, że tym razem będzie inaczej, lepiej. Kiedy zgaśnie? Pewnie jutro jak zaglucimy się przez noc całkiem.

I nie, nie mam przykrej maniery mówić o dziecku w formie "my". Dziecko to dziecko, ja to ja. Tylko, że ja będę w nocy z tymi glutami walczyć i usiłować uśpić oraz samej zasnąć nos w nos z tymi glutami.

Jakby mało mi było wiecznych glutów u Chłopaków. Nie, tylko bez testów "i po co mi było trzecie". Taki był plan, a że nie ogarniam... Przy Starszaku też nie ogarniałam, nic mnie to nie nauczyło.