Wyszło jak zawsze
14 lipca 2021, 12:35
Pierwszy raz od dłuższego czasu jestem sama w chałupie.
No dobra, może nie do końca sama, bo Mała jest ze mną (ale ona jakby kawałek mnie wciąż, zaraz 6mcy będzie mieć ale dalej na mleku tylko no i w ogóle). Żeby nie było, zdarza się raz na jakiś czas, że Małż weźmie całe potomstwo na spacer ale godzinka to akurat na zrobienie kolacji, na powieszenie prania w porywach czasem starcza czasu.
Miałam takie ambitne plany, co ja nie będę robić jak Małż w pracy (tak, w biurze, nie przy stole w pokoju tylko pojechał "na miasto" do biura!!), a chłopaki z babcią w ZOO (nie że burze i ulewy cały dzień, babcia bardzo zdeterminowana, w końcu wzięła specjalnie urlop to choćby w nawałnicy i śnieżycy pójdzie z nimi oglądać te hipopotamy, jasna sprawa.). Ale jak zawsze, raptem ogarnełam po śniadaniu, pranie powiesiłam i nie mam już siły na nic. Najchętniej bym się położyła na podłodze koło Małej i poszła z nią spać. Ale i tak zaraz się obudzi... mleko. No to mogę z czystym sumieniem zalec na kanapie z nią i telefonem w ręce. Żegnajcie ambitne plany....
Dodaj komentarz